Potrącony pies umierał na schodach
21/12/2012 godzina 17:00, otrzymujemy informację: na ganku domu leży pies, cały zakrwawiony, wieś Czarna k. Wołomina. Na dworze trzaskający mróz. Zgłaszająca informuje, że pies nie daje do siebie podejść.
Bierzemy poskrom, bez niego ani rusz na interwencji. Warszawa oczywiście zakorkowana, czas ucieka. Dojeżdżamy do posesji, czaka na nas Pani zgłaszająca interwencję. Pies leży na schodach, jest bardzo zmarznięty, wszędzie dużo krwi, ale pies żyje. Owijamy w kołdrę i koc, wkładamy do samochodu (ogrzewanie na maksa) i pędzimy do najbliższej kliniki weterynaryjnej. Trwa badanie i oględziny psa, Pani doktor stwierdza uraz głowy z wylewem, brak możliwości zmierzenia temperatury. Pies bardzo wychudzony, prawdopodobnie został uderzony przez samochód, a następnie doczołgał się do posesji szukając schronienia.
Niestety pies kona i jedyna decyzja to eutanazja, aby skrócić mu dalsze cierpienie.